Horse
Assisted Education tworzy pole do eksperymentowania i uczenia się. Dostarcza doświadczenie
z którego wnioski i refleksje są wyprowadzane przez uczestników w sposób dla nich
najodpowiedniejszy. Umożliwienie tego to olbrzymia odpowiedzialność ze strony
facylitatora i balansowanie na cienkiej linie. W dzisiejszych rozważaniach tylko
jeden aspekt pracy facilitatora – tworzenie nieocennego środowiska, w którym
nie ma dobrze ani źle.
Ale od początku… .Ocenne środowisko jest dla większości ludzi znane. Przyzywczaliliśmy
się do niego już od szkoły. Z jednej strony bardzo blokujące, z drugiej strony
bardzo oswojone. Naturalne wydaje się uczenie, które jest zakończone egzaminem
i ktoś stwierdza czy coś umiemy czy nie. Natomiast jeśli chodzi o umiejętności
interpersonalne i uczenie się, wszystko, co jest związane z oceną, z egzaminem,
oceną drugiej osoby, czy coś ogarniamy czy nie, jest blokujące.
Ryzyko oceny powoduje, że nie wchodzimy na obszary, które mogłyby się zakończyć
złą oceną. Na przykład jak uczymy się poprzez doświadczenie jak komunikować się
z innymi ludźmi, czy też jak uczyć innych ludzi w pewnym momencie możemy się
skontaktować z jakąś naszą częścią,
która niekoniecznie jest „fajna”. Ta część w procesie uczenia musi w pewnym momencie ujrzeć światło dzienne,
żebyśmy mogli ją oswoić i sie jej przyjrzeć. Ominięcie tego może spowodować
wyparcie tej części i ujawnianie się jej w sposób automatyczny, czyli pewnie jakiś
nieświadomy.
W środowisku, które jest ocenne
taka możliwość będzie zblokowana ze względu na lęk przed oceną. Jeśli pracujemy
nad tym żeby na przykład być bardziej stanowczym to możliwe, że w pewnym
momencie będziemy agresywni (stanowczy za bardzo), ponieważ uczenie się nowych
reakcji wiąże się z próbowaniem, eksperymentowaniem i nie trafianiem(!). Trzeba
czasami zrobić krok za daleko, żeby wiedzieć gdzie jest granica. Ucząc się
swojej siły będziemy czasami zbyt silni, to znaczy zbyt silnie zareagujemy w
stosunku do sytuacji, a czasami za słabo. I to jest nieodłączny aspekt uczenia
się relacyjnego. To się dzieje po prostu cały czas bo każda nowa relacja jest
uczeniem się na nowo. Ucząc się np. łagodności można się stać nagle takim
trochę bezwolnym, w ogóle bez działania. I nie jest w ogóle możliwe ocenienie
jakimi drogami ktoś zmierza do poprawy swoich umiejętności. Czasami przez
sytuacje czy zachowania, które są daleko od tego, co byśmy ocenili w naszych
kategoriach świata facylitatora jako dobre. Ale to jest tylko nasz świat. Poza
tym ułomne wydaje się ocenianie z punktu widzenia statycznego świata idealnego
, ponieważ proces uczenia się jest ani statyczny i
ani idealny. To tak jakby patrzeć na kogoś, kto się uczy jazdy rowerem i za każdym razem, jak ten ktoś spada z roweru albo traci równowagę, marszczyli
czoło i surowym wzrokiem czekali na poprawę. A przecież nie można wykluczyć z
procesu uczenia się jazdy na rowerze spadania z roweru!. I oczywiście wszystkie
interpersonalne umiejętności są takim bardzo delikatnym i trudnym do wyczucia
obszarami. Dlatego, na początku zwłaszcza, jak się tworzy taką przestrzeń,
trzeba być bardzo uważnym żeby się nie wpakować w jakiekolwiek ocenne klimaty.
A jeśli się nawet niechcący w nie wejdzie to można to ujawnić jako swoją po
prostu tendencję. I jako swoją trudność. Typu: trudno mi przeżywać to, jeśli
ktoś w mojej ocenie nie idzie w tym kierunku, co ja określiłam, że powinien. Nawet jeśli to "ujawnienie" będzie tylko przed soba samym - może być bardzo pomocne. To
zresztą temat, z którym walczy cały system edukacji. I są to takie pętle systemu
i powielanie błędów. To że nie ma dobrze
ani źle sprzyja uczeniu się i rozwijaniu kreatywności jest poparte milionami
badań na całym świecie, na wszystkich poziomach to jest od dzieci do dorosłych.
Nie jest to wymysł związany tylko z horse assisted education tylko bardzo ważny
punkt, jeśli mówimy w ogóle o umożliwianiu rozwoju i wypełnianiu potencjału
poszczególnych jednostek. Wprowadzane są coraz żwawiej różny system
nieocenności np. do szkół, podstawowych. Często wygląda to w ten sposób, że
nauczyciele są oceniani z tego jak nieoceniają. I jest to środowisko, czy
system, który jest niespójny. Ponieważ osoba, które jest oceniana z tego, że
nie ocenia zawsze w swojej postawie przekaże ocenność dalej. Ponieważ ona jakby
została wprowadzona w system w sposób, od którego nie będzie dały rady się
abstrahować. Świetnie to też oddaje przykład jak uczymy facylitatorów metody
HAE. Ocenianie ich powodowałoby, że to do czego jest im
najbliżej później to uczenie innych też poprzez ocenę. I jedynym sposobem na to
żeby przerwać to błędne koło jest umożliwienie i podejmowanie swoich własnych
kroków zgodnie ze swoimi własnymi zasadami. Mimo, że to może budzić dużo lęków.
Ale proszę spojrzeć jak twórcza i jak odpowiedzialna jest sytuacja, kiedy ktoś
ci mówi „Sam oceń, gdzie jesteś, gdzie idziesz i
czego potrzebujesz". To jest też taka sytuacja, w której się unika tego, że ktoś
po prostu pokazuje się z najlepszej strony żeby zostać dobrze ocenionym, a
zupełnie nie jest w stanie (i nie ma ku temu stworzonej okazji) zająć się tymi
częściami, które nie są takie fajne. Stwierdzenie przez osobę która
chce się zajmować rozwojem innych ludzi „mam w sobie „niefajne” części, zachowania,
myśli" może być bardzo rozwojowych punktem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz