środa, 29 lutego 2012

Nie ma dobrze ani źle – czyli o filozofii innowacyjnego uczenia się


Horse Assisted Education tworzy pole do eksperymentowania i uczenia się. Dostarcza doświadczenie z którego wnioski i refleksje są wyprowadzane przez uczestników w sposób dla nich najodpowiedniejszy. Umożliwienie tego to olbrzymia odpowiedzialność ze strony facylitatora i balansowanie na cienkiej linie. W dzisiejszych rozważaniach tylko jeden aspekt pracy facilitatora – tworzenie nieocennego środowiska, w którym nie ma dobrze ani źle. 
Ale od początku… .Ocenne środowisko jest dla większości ludzi znane. Przyzywczaliliśmy się do niego już od szkoły. Z jednej strony bardzo blokujące, z drugiej strony bardzo oswojone. Naturalne wydaje się uczenie, które jest zakończone egzaminem i ktoś stwierdza czy coś umiemy czy nie. Natomiast jeśli chodzi o umiejętności interpersonalne i uczenie się, wszystko, co jest związane z oceną, z egzaminem, oceną drugiej osoby, czy coś ogarniamy czy nie, jest blokujące.
Ryzyko oceny powoduje, że nie wchodzimy na obszary, które mogłyby się zakończyć złą oceną. Na przykład jak uczymy się poprzez doświadczenie jak komunikować się z innymi ludźmi, czy też jak uczyć innych ludzi w pewnym momencie możemy się skontaktować  z jakąś naszą częścią, która niekoniecznie jest „fajna”. Ta część w procesie uczenia  musi w pewnym momencie ujrzeć światło dzienne, żebyśmy mogli ją oswoić i sie jej przyjrzeć. Ominięcie tego może spowodować wyparcie tej części i ujawnianie się jej  w sposób automatyczny, czyli pewnie jakiś nieświadomy.
W  środowisku, które jest ocenne taka możliwość będzie zblokowana ze względu na lęk przed oceną. Jeśli pracujemy nad tym żeby na przykład być bardziej stanowczym to możliwe, że w pewnym momencie będziemy agresywni (stanowczy za bardzo), ponieważ uczenie się nowych reakcji wiąże się z próbowaniem, eksperymentowaniem i nie trafianiem(!). Trzeba czasami zrobić krok za daleko, żeby wiedzieć gdzie jest granica. Ucząc się swojej siły będziemy czasami zbyt silni, to znaczy zbyt silnie zareagujemy w stosunku do sytuacji, a czasami za słabo. I to jest nieodłączny aspekt uczenia się relacyjnego. To się dzieje po prostu cały czas bo każda nowa relacja jest uczeniem się na nowo. Ucząc się np. łagodności można się stać nagle takim trochę bezwolnym, w ogóle bez działania. I nie jest w ogóle możliwe ocenienie jakimi drogami ktoś zmierza do poprawy swoich umiejętności. Czasami przez sytuacje czy zachowania, które są daleko od tego, co byśmy ocenili w naszych kategoriach świata facylitatora jako dobre. Ale to jest tylko nasz świat. Poza tym ułomne wydaje się ocenianie z punktu widzenia statycznego świata idealnego , ponieważ proces uczenia się jest ani statyczny i ani idealny. To tak jakby patrzeć na kogoś, kto się uczy jazdy rowerem i za każdym razem, jak ten ktoś spada z roweru albo traci równowagę, marszczyli czoło i surowym wzrokiem czekali na poprawę. A przecież nie można wykluczyć z procesu uczenia się jazdy na rowerze spadania z roweru!. I oczywiście wszystkie interpersonalne umiejętności są takim bardzo delikatnym i trudnym do wyczucia obszarami. Dlatego, na początku zwłaszcza, jak się tworzy taką przestrzeń, trzeba być bardzo uważnym żeby się nie wpakować w jakiekolwiek ocenne klimaty. A jeśli się nawet niechcący w nie wejdzie to można to ujawnić jako swoją po prostu tendencję. I jako swoją trudność. Typu: trudno mi przeżywać to, jeśli ktoś w mojej ocenie nie idzie w tym kierunku, co ja określiłam, że powinien. Nawet jeśli to "ujawnienie" będzie tylko przed soba samym - może być bardzo pomocne. To zresztą temat, z którym walczy cały system edukacji. I są to takie pętle systemu i powielanie błędów. To  że nie ma dobrze ani źle sprzyja uczeniu się i rozwijaniu kreatywności jest poparte milionami badań na całym świecie, na wszystkich poziomach to jest od dzieci do dorosłych. Nie jest to wymysł związany tylko z horse assisted education tylko bardzo ważny punkt, jeśli mówimy w ogóle o umożliwianiu rozwoju i wypełnianiu potencjału poszczególnych jednostek. Wprowadzane są coraz żwawiej różny system nieocenności np. do szkół, podstawowych. Często wygląda to w ten sposób, że nauczyciele są oceniani z tego jak nieoceniają. I jest to środowisko, czy system, który jest niespójny. Ponieważ osoba, które jest oceniana z tego, że nie ocenia zawsze w swojej postawie przekaże ocenność dalej. Ponieważ ona jakby została wprowadzona w system w sposób, od którego nie będzie dały rady się abstrahować. Świetnie to też oddaje przykład jak uczymy facylitatorów metody HAE. Ocenianie ich powodowałoby, że to do czego jest im najbliżej później to uczenie innych też poprzez ocenę. I jedynym sposobem na to żeby przerwać to błędne koło jest umożliwienie i podejmowanie swoich własnych kroków zgodnie ze swoimi własnymi zasadami. Mimo, że to może budzić dużo lęków. Ale proszę spojrzeć jak twórcza i jak odpowiedzialna jest sytuacja, kiedy ktoś ci mówi „Sam oceń, gdzie jesteś, gdzie idziesz i czego potrzebujesz". To jest też taka sytuacja, w której się unika tego, że ktoś po prostu pokazuje się z najlepszej strony żeby zostać dobrze ocenionym, a zupełnie nie jest w stanie (i nie ma ku temu stworzonej okazji) zająć się tymi częściami, które nie są takie fajne. Stwierdzenie przez osobę która chce się zajmować rozwojem innych ludzi „mam w sobie „niefajne” części, zachowania, myśli" może być bardzo rozwojowych punktem.

sobota, 4 lutego 2012

Opuszczanie sfery komfortu

Dziś o tańcu wychodzenia poza swoją sferę komfortu i odczuciom temu towarzyszącym. Ucząc się siebie i świata nie sposób nie opuszczać sfery komfortu. Jednak jakie konsekwencje temu towarzyszą?
Jeśli człowiek pozostaje w sferze swojego komfortu i nigdy jej nie opuszcza, staje się ona mniejsza, coraz mniejsza, aż nie ma możliwości dalszego „poruszania się”. 
Jeśli ktoś świadomie opuszcza swoją sferę komfortu i stawia czoła emocjom związanym 
 z obszarem zagrożenia poszerza stale swoją sferę komfortu i jest w stanie po
konać ograniczenia i osiągnąć zakładane cele.
Powiększanie sfery komfortu powinno następować dobrowolnie.
Można wyróżnić kilka podstawowych sytuacji związanych ze sferą komfortu. Proponuję przyjrzeć się dwóm związanym z nastawieniem do opuszczania sfery komfortu. 
Nastawienie na pozostawanie w sferze komfortu
Bycie w sferze komfortu jest to taka sytuacja, w której można powiedzieć, to, co mnie otacza, to, co się ze mną dzieje nie wymaga od mnie żadnej szczególnej pracy czy energii, ponieważ jest to coś, czego się spodziewam, nie muszę rewidować swoich założeń, sposobu myślenia i funkcjonowania w świecie. Sytuacja jest zgodna z tym jak myślę, jak funkcjonuję, jak odczuwam świat i zgodna z moimi wewnętrznymi paradygmatami. Czy możliwe pozostawianie na dłuższą metę w takim miejscu? Jeśli mamy takie oczekiwanie, że zostaniemy w sferze komfortu i wszystko, co się wydarza ze mną, mnie z tej sfery komfortu nie wybije to może się okazać, że albo to nie jest niemożliwe albo olbrzymią energię wkładamy w utrzymanie status quo i po jakimś czasie może się okazać, że albo nie zauważyliśmy pewnych zmian rzeczywistości albo jesteśmy może do nich bardzo niedopasowani albo wydarzy się coś, co tak czy siak zmusi nas do skonfrontowania się z pewnym zmieniającym się stanem rzeczy. Oczywiście w takim rozumowaniu jest pewne założenie, że wszystko się zmienia, wszystko płynie i żaden człowiek nie ma takiej możliwości, jak pozostawanie w sferze komfortu zachowując pewną zdrową równowagę. Świat czy proces życia, przemian wymaga ustawicznego zmieniania swej sfery komfortu, opuszczania jej, powiększania, czasami też utrzymywania tego status quo, w momentach kiedy dzieje się na przykład zbyt dużo i utrzymanie zdrowia psychicznego wymaga zablokowanie zmian, ale jest to tylko okres przejściowy. W procesie uczenia się chęć zostawania w sferze komfortu blokuje proces uczenia się i osoby takie pracują zazwyczaj z dużym oporem. Zadaniem facylitatora czy coacha jest z jednej strony zapewnienie bezpiecznej sytuacji edukacyjnej, z drugiej strony wskazywanie możliwości zrobienia małego kroku poza sferę komfortu.
Nastawienie na opuszczenie sfery komfortu
W tej sytuacji jesteśmy nastawieni na proces zmiany, uczenie się i przeżywanie przeróżnych rzeczy. Ponieważ jesteśmy w ruchu, ulegamy przeobrażeniom i mamy wewnętrzną zgodę na to. W  tej sytuacji można powiedzieć, że zużywamy najmniej energii na ochronę przed zmianą. W procesie uczenia się nastawienie na opuszczanie sfery komfortu otwiera dużo możliwości i osoby takie pracuję zazwyczaj bardzo otwarcie i dynamicznie. Zadaniem facylitatora czy coacha jest z jednej strony towarzyszenie tej otwartości, z drugiej strony dbanie o optymalne tempo powiększania sfery komfortu umożliwiające integrowanie nowego i pozostawanie w równowadze. Czasami mniej jest więcej.